niedziela, 25 kwietnia 2010

1 kwietnia

1 kwietnia – data chyba każdemu znana. Idealna okazja, aby porządnie kogoś wkręcić. Mimo kilku naprawdę dobrych wyciętych sobie nawzajem żartów, zapowiadał się to kolejny normalny dzień w pracy. Do momentu, gdy zadzwonił do mnie Andrzej:
- Masz czas po robocie, po 14?
- Mam, a co się stało?
- Jedziemy z moim weberem pod Warszawę. Dzwonił Mikiciuk (Patryk Mikiciuk – prowadzący program „Legendy PRL” na kanale TVN turbo, przyp. autora) i mówi, że chce kupić tego mojego webera i zaproponowałem dowóz osobisty i powiedział, że spoko, nie ma problemu.
- Taaa, 1 kwietnia, mów mi tak jeszcze.
- No serio no!
- No dobra, podbij do mnie pod firmę, biorę wodę, aparat i jedziemy.
Kilka godzin później byliśmy w drodze. Jak zwykle podczas jazdy analizowaliśmy pobocza w poszukiwaniu jakiś szrotów, takie lekkie zboczenie zawodowe. Gdy dotarliśmy na miejsce, przywitał nas rządek autobusów wystawionych przed bramą, m.in. żółty szkolny autobus z Ameryki oraz piętrus rodem z Wielkiej Brytanii. Po przekroczeniu bramy wejściowej znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie – stare samochody, motocykle, rowery, przedmioty z dawnych lat, klimatyczne plakaty na ścianach – coś pięknego. Szybko załatwiliśmy sprawę gaźnika i zajęliśmy się zwiedzaniem muzealnych eksponatów. Na nasze szczęście, nie było żadnych innych zwiedzających, toteż komfortowo mogliśmy przyjrzeć się każdemu eksponatowi z osobna. Rozpiętość pojazdów jak również ich ilość jest ogromna, są wręcz poupychane koło siebie, co może nie jest najlepszym pomysłem, ale robi wrażenie. Stany pojazdów różne, jedne lepsze, drugie gorsze. Znaleźliśmy tam m.in. prototypowego Malucha w przedłużonej wersji, studyjne kabrio ośrodka badawczo-rozwojowego Bosmal zbudowanego rzecz jasna na bazie Fiata 126p, ogromnego Ziła którym niegdyś podróżowały wysokie głowy ZSRR, czy coś nieco nowszego ale równie ciekawego – Alpinie GTA na pięknych BBS-ach z rantem gotowym przyjąć na siebie doniczki z kwiatami.
Takie muzea to świetnie miejsca, w których można praktycznie zamieszkać. Nie dość, że możemy obcować z tak pięknymi pojazdami, to panuje tam naprawdę specyficzny klimat. Zapachy starszych samochodów połączone z oparami benzyny dają piękną mieszanką, mogącą zahipnotyzować na długi czas. Z pewnością jeszcze tam wrócimy, by dokładniej przyjrzeć się wystawionym eksponatom.

Z Poważaniem
Aron Kołodziejski
RetroStrefa


3 komentarze:

  1. Otrębusy : )
    Chętnie bym je odwiedził, bo dawno mnie tam nie było. Stoi tam jeszcze ten De Lorean?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzieliśmy go a przeszlismy wszystkie ''hale'' dokładnie chyba że schowany jest.

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie nie, nie wszystkie... nie byliśmy w tej gdzie stał papieski Star... zapewne coś pominęliśmy :P

    OdpowiedzUsuń